wtorek, 11 marca 2014

Chapter 2

Weszłam do garderoby i przetarłam czoło. Miałam chwilę na ogarnięcie się i niedługo przyjcie do mnie mama z Gracie.
Po zimnym prysznicu ubrałam czarną bluzkę, dresy i sięgnęłam po końcówkę wody w butelce z której przed chwilą piłam. Zarzuciłam szarą bluzę z krótkim rękawkiem i wyszłam z pomieszczenia
- Zdążysz przed Mandy do fanów - powiedziała Charity uprzedzając moje pytanie. Zaśmiałam się cicho i ruszyłam w stronę wyjścia z areny z ochroniarzem obok. Dziewczyny od razu zaczęły piszczeć zauważając mnie.
- Zrób nam zdjęcia - podałam telefon Bill'owi i podbiegłam uśmiechnięta bliżej dziewczyn. Spędziłam tam około dwudziestu minut
-Przepraszam dziewczyny,muszę lecieć do siostry i mamy - wysłałam im buziaka i nakładając kaptur wróciłam na arenę.

- dzień dobry - wyszeptałam siadając na małej kanapie przy mamie i Gracie. Cmoknęła mnie w policzek.
- cześć maluszku - powiedziałam cicho szturchając delikatnie palcem nosek siostrzyczki. Usłyszałam jej cichy chichot - stęskniłaś sie za siostrą? - wzięłam dziewczynkę na ręce i cmoknęłam jej czoło.
- Idziemy już do busa - słysząc słowa mamy, wstałam
- Ty lepiej ją weź - podałam jej Gracie śmiejąc się cicho. - wszystko jest już spakowane? - spojrzałam na dziewczyny które pokiwały głową. Ta droga nie będzie trwała zbyt długo..nasz kolejny przystanek to..
właśnie..
naszym kolejnym przystankiem jest Toronto. 
Samolotem około 4 i pół godziny. Potem dwa dni w hotelu,koncert i kolejne dwa dni w Toronto.
Tak,wiem,że idola nastolatek Justina Biebera,radosnego chłopaka już nie ma. Ale to i tak było pierwsze o czym pomyślałam. A w sumie to bardziej o moim Justinie..wiem,że gdzieś tam głęboko jest właśnie on... Pattie,Jeremy,Carin, Jaxon i Jazzy. Cholera, z tym miastem wiąże się za dużo wspomnień..ale nie zamierzam się z nim spotkać,to byłoby zbyt ciężkie.

Rozmyślałam całą drogę busem i dopiero wchodząc na pokład samolotu,zorientowałam się co sie dzieje w okół mnie. Usiadłam w pierwszej klasie,razem z Sam i Charity, podczas gdy Gracie spała na rękach mamy za nami. Spojrzałam za okno. Było już dość ciemno co oznaczało,że lot będzie przepiękny. Przetarłam twarz zmęczona.
- Kładź sie kicia,jesteś po show - uśmiechnęła się czerwonowłosa.
- Mówisz jakbyś nie tańczyła na scenie przez dwie godziny - wymamrotałam rzeczywiście zmęczona.
- Poprawka,gdy ty śpiewałaś wolne piosenki,ja odpoczywałam - uśmiechnęła się szeroko w moją stronę. Zaśmiałam się cicho.
- i tak,wiem,że zaraz obie zaśniecie

Stało się dokładnie to co powiedziałam. Tyle,że ja obudziłam się po 3 godzinach a pół godziny szybciej
-Dajcie mi jeść - to było pierwsze co powiedziałam po rozbudzeniu się.
- O dzień dobry śpiąca królewno, tak,wyspałyśmy się..nie,obudziłyśmy się przed chwilą - powiedziała sarkastycznie Char.
- dobra,dobra - zabrałam im kanapkę i zaczęłam jeść.

Spojrzałam na światełka za oknem gdy lądowaliśmy.
- jesteś gotowa na Toronto? - lekko szturchnęła mnie Sam. Niepewnie pokiwałam głową i odpięłam pas gdy można było już wychodzić. - wciąż go kochasz prawda? - szepnęła. Spojrzałam na nią i przygryzając wargę pokiwałam twierdząco głową. Westchnęła cicho i przytuliła mnie.
- Chodźmy już - szepnęłam i wyszłam z samolotu między ochroniarzami. Założyłam kaptur i wbiegłam do samochodu,który czekał blisko,gdyż wszyscy wiedzieli że jest dużo paparazzich.
- nie stresuj się kochanie - szepnęła mama gładząc moje udo,gdy oddała Gracie Brianowi.
- jest okej - uśmiechnęłam się do niej.


- cholera - wymamrotałam widząc tłumy fanek przed hotelem,gdy zjeżdżaliśmy do garażu hotelowego. Wysiadłam z auta i ruszyłam obok Bill'a do windy. Potarłam skronie czekając aż Brian przyniesie wszystkie klucze. Wzięłam je od niego
- mamo,odpocznę i przyjdę do ciebie za jakąś godzinę - wymamrotałam i otrzymując jej zmartwiony wzrok i buziaka w policzek weszłam do apartamentu. Rzuciłam się na łóżko i sięgnęłam po telefon z kieszeni. Weszłam na Twittera i przejrzałam timeline. Rzucił mi się w oczy tweet:

"omg selena jest w toronto. jestem tu ostatnią jelena shipper? tylko ja mam jelena feels?"

zagryzłam wargę czytając to, i kusiło mnie,bo dodać to do fav ale westchnęłam i nie zrobiłam tego.
nie,jesteś jedyną jelena shipper, tak,ja też to czuje - powiedziałam w myślach. Chcę Justina, potrzebuję go,ale nie mogę tego zrobić. On mnie znowu zrani
Do pokoju weszła mama
- kotku,wiem,że chciałaś odpoczywać,ale to ktoś do ciebie - podała mi telefon lekko nerwowa. Spojrzałam na ekran "numer prywatny". Westchnęłam i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo? - usłyszałam głos w słuchawce przez co oddech i słowa uwięzły mi w gardle

______________________________________________________

jak myślicie, kto zadzwonił? myślicie że to justin? czy może ktoś zupeeeełnie inny?

dziękuję za tyle wyświetleń,jestescie kochani jshjhsgdfjhas

7 komentarzy:

  1. O jezusie to Justin, ja to wiem *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. pewnie to justin mam taka nadzieje kocham ten rozdziałi wogóle ily <3333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. To napewno Justin dzwoni !! Haha uwielbiam to opowiadanie :)
    Czekam na nn ♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, jest to spam. Ale naprawdę zależy mi na nowym blogu, staram się bardzo i chciałabym mieć dla kogo pisać, więc miło by było gdyby ktoś wpadł, to naprawdę bardzo ważne! dopiero jest czwarty rozdział więc myślę, że nie będzie problemu. I to nie jest kolejne zwykłe lovestory!
    zapraszam ♥
    http://you-just-need-a-second-person.blogspot.com
    a co to tego opowiadania, to zaczynam czytać (; świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń