środa, 19 marca 2014

Chapter 3

- Halo? - usłyszałam głos w słuchawce przez co oddech i słowa uwięzły mi w gardle

- Selena? - mężczyzna wychrypiał nie słysząc mojej odpowiedzi
- Um..tak? - przełknęłam głośno ślinę.
- Mam do ciebie prośbę - powiedział zmęczonym i wykończonym głosem...


- Nie wiem czym mam iść - powiedziałam chodząc w kółko po apartamencie mamy - mam iść? - spojrzałam na nią szybko oddychając
- Idź. Nic Ci nie zaszkodzi..chyba - westchnęła.

10 minut temu skończyłam rozmawiać ze Scooterem.
Prosił mnie,bym wyciągnęła Justina z tego wszystkiego. Bym mu pomogła stanąć na nogi, a przy okazji wypromowała,by wrócił tam gdzie był szczęśliwy. Na scenę. 
Przeczesałam włosy nerwowo.
- Pójdę tam. Oni mnie potrzebują, on mnie potrzebuje - stanęłam przed mamą.
- Dzwoń po spotkaniu,albo w trakcie gdy będzie się coś działo - uśmiechnęła się delikatnie i musnęła moje czoło.
- Mogę iść tak? - spojrzałam w dół na moje ubrania.
- Oczywiście - skinęła głową. - Powodzenia - uśmiechnęła się ciepło. Wyszłam z jej apartamentu uprzednio przytulając ją na pożegnanie.
- Bill - zawołałam mężczyznę gdy wyszłam z pokoju zakładając torebkę na łokieć. - Cel; Stratford - szepnęłam i gdy skinął głową ruszyłam za nim.

Patrzałam zdenerwowana na domy,których widok był znajomy. Zatrzymaliśmy się pod właściwym. Justin jest u Pattie,a ta nie ma już na niego siły.

"jestem już" - wysłałam smsa do Scootera i nie czekając na jego odpowiedź wysiadłam z auta. Moje serce biło jak nigdy dotąd. No,prawie. Powolnym krokiem,by zwlekać jak najdłużej podeszłam do drzwi. Uniosłam niepewnie piąstkę by zapukać al opuściłam ją szybko. Westchnęłam i biorąc głęboki oddech zapukałam. Drzwi powoli otworzyły się. Kobieta z podpuchniętymi oczami stała przy nich a w jej oczach pojawiła się nadzieja gdy spojrzała na mnie. Podeszłam bliżej jej i przytuliłam mocno.
- tak bardzo tęskniłam - szepnęła pociągając nosem. Zamknęłam oczy czując łzy napływające do nich. -Chodźmy - powiedziała uśmiechając się ciepło mimo bólu i bezsilności widocznej z daleka. Ruszyła do salonu kilka kroków przede mną.
- Justin masz gościa - powiedziała zanim ja zdążyłam wejść do pokoju.
- Kto kurwa znowu - jego przepity i zachrypnięty głos rozniósł się po pomieszczeniu. Kryło to w sobie starego Justina przez co moje serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej,napięłam mięścnie brzucha w stresie i weszłam niepewnie wgłąb domu. Zobaczyłam go.
Wychudzony,blady a zarazem szary na twarzy 20 latek siedział tam. Siedział na kanapie zgarbiony,a gdy zwrócił się do mnie,otworzył szeroko swoje,również szare oczy. Patrzeliśmy na siebie przez chwilę,ale skończyłam ją kierując wzrok na Pattie.
- synu.. - zaczęła - chcę ci pomóc - westchnęła.
- nie potrzebuję pomocy - wymamrotał zwracając moją uwagę i nie pozwalając dokończyć kobiecie.
- zabierz go do jego pokoju - szepnęła mi do ucha - uświadom go w jak złym stanie jest - wytarła polik po czym przeczesała włosy.
Przełknęłam głośno ślinę patrząc na niego.
- Justin,czy możemy porozmawiać w twoim pokoju? - przemówiłam.
- nie ch-zaczął nie patrząc na mnie a gdy to zrobił westchnął i skinął głową wstając powoli. Ruszyłam za nim po schodach. Weszłam do jego pokoju i rozejrzałam się. Bałagan,ale to akurat nie było nowością,zawsze tak było. Usiadłam na miękkim materacu,a on z dystansem obok.
- Więc..po co tu przyszłaś? - uniósł głowę gdy wychrypiał te słowa
- Chcę Ci pomóc
- Nie potrzebuję pomocy - patrzałam na niego poddenerwowana. Tęskniłam za nim,okropnie. A to ten sam Justin,on się po prostu zagubił. Jego ręce zaczęły lekko drżeć,co zwróciło moją uwagę.
- Co jest? - zapytałam zmartwiona. Naprawdę się martwiłam,uwierzcie mi. Moje serce nie zwolniło tempa od kilkunastu minut.
- J-jesteś obok mnie, a nie mogę cię przytulić,objąć,pocałować,nic. - spuścił wzrok i wytarł szybko łzę. Złapałam jego dłonie a przez moje ciało przeszły dreszcze.
Moje serce właśnie złamało się na małe kawałeczki,a w moich oczach pojawiły się łzy. Możesz mnie przytulić - nieśmiało owinęłam ramiona w okół jego zwiodczałej sylwetki. Objął mnie równie nieśmiało.
- Brakowało mi Twojej obecności - szepnął w moje włosy - Pomóż mi

________________________________________

czyżby selena tak szybko zdążyła mu pomóc? 
czy to dopiero początek ciężkiej drogi? 

hejka,przepraszam,że tak mało i tak długo czekaliście,
ale nie mam zbyt dużo czasu:/
baaardzoooo dziękuuję za 1,2K wyświetleń!!!!
jesteście kochani,do następnego:)
(komentarze mile widziane hihi)